"IRON MAN" (2008') - reż. Jon Favreau
Czyli za co nie lubię 'aluminiowego rycerza'. Film 'Iron Man' był filmem atrakcyjnym wizualnie. Był także po prostu fajny. Tyle że mi taka fajność do końca nie leży. Ten cholernie sprawnie nakręcony cyfrowy hicior ( dostępny już w wersji HD od premier telewizyjnych - kłania nam się kształtujący format, wymóg obrazu dla nowoczesnego kina ) zrobił wrażenie jakością, akcją, dopracowaniem. Tyle, że specjalnie niczym mnie nie zaskoczył. Gdyby w stajni głównego bohatera zamiast rzędu luksusowych bryk skoczkowo-wyścigowych, stały: jeden czy nawet dwa ... klasyczne merole sprzed lat lub jakiś rasowy staroć, to dla mnie ten film miałby więcej uroku. Wszystko jest niestety przewidywalne - na wyczucie przed każdą sceną można się spodziewać (a przynajmniej w pewnym sensie) tego, co zobaczymy. Bajerancki uśmiech przystojnego Roberta, zadowolenie z życia, świetnie skrojone smokingi i garnitury oraz luźne ubranka playboya a 'la Kevin Costner w rozkwicie swojej kari