'Scena z Życia' (- czyli słów kilka o aktorze-fighterze: Jean-Claude Van Dammie)


Obejrzałem kawałki jakiegoś nowszego filmu z muskularnym Belgiem, Jean-Claude Van Damme 'em. Cóż, czas leci i potężny heros nie jest już młody i nie jest już tak muskularny. Inna rzecz, że za pomocą sprytnych kadrów średniego wzrostu Belg został nam w latach 90 przedstawiony jako olbrzym. Postarzał się trochę i trochę schudł, nie mniej nadal te głupie filmiki z nim darzę jakimś tam sentymentem i natychmiast pojawiają się wspomnienia roku 89 (i wcześniejszych 80, bo początki kariery aktora to już lata 80, ale pamiętajmy, że do nas dobiegało wtedy wszystko z opóźnieniem) i późniejszych, jeszcze beztroskich, cudownych lat 90.
Przy okazji - Jean-Claude Van Damme - przed rozpędzeniem kariery aktorskiej zajął 50 któreś miejsce w otwartych zawodach karate wschodnich stanów USA; jak przeczytałem w książce napisanej przez dziennikarza-Polaka o wielkim zawodniku kick-boxingu, Marku Piotrowskim - tak więc nie popisał się sportowo, jednakże w niczym to mu nie umniejsza. Wykazał się wielką wytrwałością i zrealizował swój pomysł na siebie za pomocą cudownego spełnienia marzeń; zwanego Ameryką. 
Jean-Claude Van Damme wprowadził do swoich aktorskich walk elementy tańca, baletu, taneczne układy z ,,przeciągnięciami'' przeciwnika, który w tych atrakcyjnych scenach staje się na przemian z rywala partnerem. Nim Van Damme został zauważony i dostał znaczącą rolę, imał się w USA najprzeróżniejszych, prostych prac, a swój awans społeczny zawdzięcza tylko i wyłącznie samemu sobie. Naprzykszał się tak długo znanym reżyserom filmów walki i pokazywał szpagat nawet na ulicy i przed oficjalnymi budynkami publicznymi - aż dostał szansę.
Jego historia sukcesu w kinie amerykańskim i światowym jest jednym z przykładów pochwały dla uporu - dodajmy iż muskularny Belg gra w sumie ,,dwoma minami'' i aktorsko jest co najwyżej średni minus, jednakże nie sposób nie docenić jego rozlicznych starań i dążeń życiowych. W zasadzie udało mu się zrealizować marzenie Bruce 'a Lee o udanym połączeniu świata filmowego z uniwersalną prezentacją sztuk walk i z zachętą do popularyzowania tego.
Pomimo słabego aktorstwa Jean-Claude Van Damme budzi moją sympatię.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monica Bellucci

,,Błękitny Grom'' ("Blue Thunder") - 1983' - John Badham

Panorama kina światowego (17) - "Święta czwórca"