Panorama kina światowego (4) - "Coz Ov Moni"

Kiedy niemal rok temu wybierałem filmy, które zamierzałem obejrzeć w ramach IX Festiwalu Filmowego AfryKamera zaznaczyłem propozycję kinematografii Ghany, ale nie obiecywałem sobie przy tym zbyt dużych wrażeń. Nigdy wcześniej nie widziałem fabularnego filmu ghanijskiego. Nigeryjski tak, senegalski oczywiście, ba, widziałem nawet film wyprodukowany w Republice Nigru czy w Mauretanii. Ale nie w Ghanie. Postawiłem więc zaryzykować i obejrzeć coś, co zatytułowano „Coz Ov Moni” (a czemu nadano polski tytuł „To wina hajsu”) zwłaszcza, że po seansie przewidziano rozmowę z pomysłodawcami tego dzieła.

W późny kwietniowy piątkowy wieczór zasiadłem na fotelu w sali kinowej Luny w zasadzie nie wiedząc czego się spodziewać. Zanim się zaczął film jeden z „prezenterów” przedstawił dwójkę głównych aktorów i zarazem pomysłodawców „Coz Ov Moni”, panów o ksywkach M3NSA oraz Wanlov The Kubolor, którzy razem tworzą zespół FOKN Bois. I dopiero wówczas skojarzyłem, że ja już tych gości widziałem w poprzednich dniach, na innych seansach AfryKamery. Nie dało się ich pomylić, bo np. Wanlov The Kubolor zawsze chadza boso (był i boso podczas seansów w Warszawie!), okrywa się tradycyjnymi afrykańskimi dzianinami, zaś z wyglądu przypomina skrzyżowanie Boba Marleya z Jezusem Chrystusem.



Stojąc na środku sali Wanlov zapowiedział stanowczo, że będzie mówił jedynie w kru english, czyli slangu używanym w wielu dzielnicach (zwłaszcza tych biedniejszych) stolicy Ghany, Akry, na co M3NSA odpowiedział, że on z kolei kru english nie zna, więc nie może być tłumaczem. Obaj żartowali, ale istotnie, konferansjerowi nie bardzo udawało się otrzymać jakąkolwiek sensowną odpowiedź na swoje niezbyt mądre zresztą pytania.

Tak samo zwariowany był film. W zasadzie to jedna wielka, mocno doprawiona humorem muzyczna opowieść o codziennym życiu w Akrze. Językiem filmu jest ów slang – kru english, znany także pod fachową nazwą Ghanaian Pidgin English (GhPE), czyli połączenie angielskiego z miejscowymi językami: kru oraz twi (odmiana języka akan). Niemal w każdej śpiewanej opowieści musiało się znaleźć słowo „chale”, które można przetłumaczyć na nasz zwrot „ziom”. Przyznam się, że wciągnęło mnie już przy pierwszej piosence. Wciągnęło i nie puściło do końca  Jedyny żal, że film trwa ledwie 45 min. Ja miałem o tyle lepiej, że w kinie po „Coz Ov Moni” puszczono zaraz „Coz Ov Moni 2”, który nawiasem mówiąc nie był już aż tak wciągający. Ale widzowi pozostanie pewien niedosyt, zupełnie jak po zjedzeniu zbyt małego kawałka smacznego sernika. Nie zmienia to faktu, że dzieło duetu FOKN Bois już stało się filmem kultowym, zarówno wśród Ghanijczyków jak i ludzi spoza Ghany czy nawet spoza Afryki. Zresztą można się przekonać czy słusznie, bo panowie z FOKN Bois udostępnili film w serwisie YouTube, dołączając angielskie tłumaczenie tekstów.

Zatem… dla osób znających angielski (albo kru english): Smacznego!

Link do filmu w serwisie YouTube:


Coz Ov Moni (To wina hajsu)
kraj: Ghana
czas trwania: 0h45
język: kru english
reżyseria: King Luu
wykonawcy: M3NSA, Wanlov the Kubolor, R. Rockstone, Samini, Mutombo Da Poet
data premiery: 15.05.2010 r. (świat) / 25.04.2014 (Polska)

dostępność: kanał YouTube (jęz. oryginalny + angielskie tłumaczenie)

autor recenzji: JACEK WOJCIECHOWSKI

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monica Bellucci

Panorama kina światowego (20) - "Raj: Wiara"