Panorama kina światowego (2) - "Mandarynki"
Gdy 15. stycznia 2015 r. ogłaszano listę filmów nominowanych do tegorocznych Oscarów w kategorii Najlepszy Film Nieangielskojęzyczny uwaga Polaków skupiła się na „Idzie”. W końcu nieczęsto w czołowej piątce trafia się obraz znad Wisły. Po opadnięciu pierwszych emocji (jedni „Idę” wychwalali, inni całkiem rzeczowo wytykali temu filmowi wtórność, zaś reżyserowi pójście na skróty) zaczęto przyglądać się innym nominowanym. I tak jednym z rywali „Idy” są gruzińsko-estońskie „Mandarynki”. W tym wypadku nie ma kłótni pomiędzy kinomanami. Każdy, kto obejrzał ten film jest pod jego urokiem, czemu osobiście w ogóle się nie dziwię.
Abchazja, początek lat 90. XX w. Rdzennym mieszkańcom nie podoba się, że są częścią Gruzji. Woleliby niepodległość, do czego zresztą chytrze namawia ich Matuszka Rassija. Wybucha wojna. Tymczasem na terenie Abchazji od kilkudziesięciu lat mieszka także grupka ludzi pochodzenia estońskiego. Po rozpoczęciu wojny większość z nich powraca do Estonii. Zostają niedobitki, a wśród nich Ivo (w tej roli rewelacyjny Lembit Ulfsak) oraz Margus (Elmo Nüganen), którzy żyją z uprawy mandarynek – prawdziwej chluby tej ziemi. Przez gospodarstwa Iva i Margusa przetacza się front pozostawiając... dwóch rannych: Gruzina Nikę (Misha Meskhi) oraz najemnika z Czeczenii, Ahmeda (Giorgi Nakashidze). Oczywiście walczący po dwóch stronach barykady panowie nie zamierzają się w czasie rekonwalescencji pogodzić, i tylko szukają okazji do unicestwienia wroga. Lecz zarówno Gruzin jak i Czeczen to ludzie honoru, a dali wcześniej słowo gospodarzowi, że dopóki się kurują, dopóty włos drugiej stronie nie spadnie z głowy.
„Mandarynki“ to film wojenny bez epatowania wybuchami i akcjami zbrojnymi na ekranie. Owszem, działania wojenne są widoczne, ale jest to jak gdyby tło całej akcji. Bo większość filmu rozgrywa się w chacie lub okolicach chaty Iva.
Film autorstwa gruzińskiego reżysera, Zazy Urushadzego (syna słynnego w latach 60. XX w. bramkarza klubu piłkarskiego Dynamo Tbilisi, Ramaza Urushadzego) przybliży nam nieco mentalność ludzi zamieszkujących Kaukaz, ich honorowość, sposób bycia i postrzegania świata. Już nie mówiąc o tym, że niektórzy z widzów po raz pierwszy zetkną się z czymś takim jak Abchazja, ale to temat na inną bajkę.
W każdym razie dla mnie Oscar dla Najlepszego Filmu Nieanglojęzycznego powinien dostać się w ręce twórców „Mandarynek“, i to bez dwóch zdań.
Mandarynki
tytuł oryginału: Mandariinid / Mandarinebi (gruz. მანდარინები)
kraje: Gruzja, Estonia
czas trwania: 1h27
reżyseria: Z. Urushidze
występują: L. Ulfsak, G. Nakashidze, M. Meskhi, E. Nüganen, R. Trass
data premiery (Polska & świat): 15.10.2013 r.
dostępność w PL: od czasu do czasu seanse w kinach studyjnych (w Warszawie np. Kino LAB i Kino Muranów)
Autor: Jacek Wojciechowski
Link do trailera: https://www.youtube.com/watch?v=BO-2Og69heA
Jacku, dziękuję za kolejny i dobry artykuł - recenzję. Cieszę się, że kontynuujesz współpracę blogową i wypełniasz już też tę stronę swoim pisaniem. I, oczywiście, podobało mi się. :)
OdpowiedzUsuńInteresujący dodaję do listy filmów do obejrzenia :)
OdpowiedzUsuńBTW Oglądaliście może film "O stulatku co wyskoczył przez okno"?
Pozdrawiam serdecznie
Wodnico :)
OdpowiedzUsuń- a tegoż, wspomnianego przez Ciebie filmu, nie znam zupełnie. Tytuł brzmi znakomicie i zachęcającą! :)
To z kolei zatem pozycja, która idzie w moje 'do obejrzenia'. :)
Pozdrówka.
To na zachętę :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=H2Rf_-wgYZ0
:) :) Wymiatające!
OdpowiedzUsuń,,Forrest Gump'' w dużo bardziej żartobliwym ujęciu, bo tamten poruszał, przejmował, ten chyba mocno leci w stronę komedii? Kojarzy mi się też z niemieckim ciekawym obrazem ,,Pukając do Nieba Bram''.
Film z tej serii, przy których można się uśmiać :)
OdpowiedzUsuńJa na ogół nie jestem fanką komedii. Ale ten polecić mogę :)
PS Z "romantycznych komedii" współczesnych mogę polecić jedną. "Poprzednie zaręczyny"
http://www.traileraddict.com/a-previous-engagement/trailer
:)
OdpowiedzUsuńA, wiesz, ogólnie to ja również nie jestem wielbicielem komedii, choć mam kilka jako moje ulubione, np. stare wersje ,,Różowej Pantery''.
O to :)
UsuńStarsze komedie jakoś bardziej mnie bawią.
Ale i tak przegrywają z kryminałem czy filmem akcji :)
Otóż to, Wodnico, otóż to... :)
Usuń